Po raz kolejny media na całym globie ziemskim obiegła wieść, że koniec świata jest rychły i nastąpi on już 23 września bieżącego roku. Czy kolejne proroctwa okażą się prawdziwe? Czy ponownie przeżyjemy, którąś już kolei apokalipsę, przewidzianą i przepowiadaną przez jasnowidzów? Przeżyliśmy rok 2000, kalendarz Majów również się skończył, a i Nostradamus też coś się pomylił. Chyba żadne inne pokolenie, nie przeżyło tyle końców świata, co nasze. Zapewne i tym razem przeżyjemy, a końca świata nie będzie i nie uderzy w Ziemię żadna niszczycielska planetoida. Więc dlaczego David Meade straszy nas końcem świata, który ma nadejść już w tą sobotę.
Końca świata nie będzie
Jak twierdzą naukowcy zajmujący się szczegółowym badaniem kosmosu, naszej planecie nie zagraża żadne niebezpieczeństwo ze strony przelatujących planetoid, czy innych obiektów z przestrzeni kosmicznej. Nie są też wyczuwalne żadne ruchy tektoniczne mogące spowodować gwałtowne trzęsienia ziemi na całym globie. Z punktu wiedzenia katolików końca świata też nie będzie „bo nikt nie zna dnia, ani godziny” i żaden człowiek nie jest w stanie przewidzieć daty apokalipsy, więc w tym przypadku pan David Meade grzeszy. Tyle w skrócie o końcu świata przypadającej na 23 września. Kolejna przepowiednia o zakończeniu życia na Ziemi, opublikowana przez wyżej wymienionego Pana, ma być i już się stała świetną akcją marketingową, która miała wypromować jego książkę i osobę. Takiej reklamy to jeszcze świat nie widział, czego to już ludzie dla sławy nie wymyślą, to dopiero jest koniec świata.